środa, 26 grudnia 2012

Świąteczne spotkanie

Bardzo długo Go nie widziałam. Tęskniłam. Zastanawiałam się czy urósł, jak bardzo się zmienił...? Drugi dzień świąt okazał się świetną okazją na spotkanie z Danielkiem, który...

...wciąż jest najukochańszym chłopcem na Świecie! Wciąż uśmiechnięty i wesoły. Słodziak!






poniedziałek, 24 grudnia 2012

Jest taki dzień...

... bardzo ciepły, choć grudniowy. Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich. Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski.

Jest taki dzień, tylko jeden raz do roku. Dzień, zwykły dzień, który liczy się od zmroku.
Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem. Dzień, piękny dzień, dziś nam rok go składa w darze.

Oczekiwanie na pierwszą gwiazdę... Stół uginał się od świątecznych smakołyków. Ja tradycyjnie zajadałam się grzybami w cieście - uwielbiam!!!


Gdy każdy spróbował już wszystkich świątecznych specjałów, nadszedł czas na prezenty. Tradycyjnie pięknie zapakowane podarunki nie mieściły się pod choinką.


Lubię patrzeć jak każdy w sekundę rozrywa misternie zapakowane paczuszki, żeby jak najszybciej zobaczyć co kryje się w środku. Myślę, że Mikołaj w tym roku spełnił wszystkie zachcianki, okrzyków zachwytu nie brakowało. Jednak najbardziej ucieszył mnie fakt, że dwa prezenty podarowane przeze mnie wywołały prawdziwe łzy wzruszenia. Moja Siostra poza prezentem, który sama sobie wybrała, otrzymała niespodziankę, znalazła pod choinką grę planszową "Postaw na milion". Jest ogromną fanką tego programu! Była zachwycona i całkowicie zaskoczona. Przyznała, że ten prezent najbardziej ją wzruszył, trzeba tu zaznaczyć, że moja Siostra nie należy raczej do osób zbyt wylewnych, więc gdy widziałam w jej oczach szczerą radość, zwyczajnie się wzruszyłam, wtedy i jej w oku zakręciła się łezka. W takich chwilach najwspanialszym prezentem jest radość bliskich.
Kolejny prezent był przygotowany specjalnie dla mojego brata ciotecznego - kolaż zdjęć z dzieciństwa, było tam także dużo naszych wspólnych zdjęć. Byłam bardzo ciekawa jego reakcji ale nie spodziewałam się wzruszenia... Niezwykle miło jest usłyszeć "dziękuję" z głębi serca. Tak to było sentymentalnie w tym roku. Później oczywiście był "przegląd" wszystkich prezentów, każdy oglądał, przeglądał, podziwiał. Mikołaj spełnił wszystkie moje małe a także te troszkę większe zachcianki :)


Pod choinką znalazłam:
Książkę Sary MacDonald "Chodź ze mną"


Serię książek Viny Jackson "Osiemdziesiąt dni żółtych" i "Osiemdziesiąt dni niebieskich"



Kalendarz "Dżentelmeni 2013" oraz płytę CD "Muzyka z serca 2013"



Płytę "The Shape of a Broken Heart" cudownej wokalistki IMANY


Piękną i niezwykle oryginalną torebkę z kolekcji Karoliny Audyckiej


Perfumy Shiseido ZEN


Etui na netbook


Śliczną wieczorową bluzkę RIVER ISLAND


Dodatkowo śliczny filcowy notesik, lakiery do paznokci w wiosennych, pastelowych kolorach, sweterek, widelczyki deserowe i oczywiście trochę gotówki :)

czwartek, 20 grudnia 2012

Świąteczne przygotowania

Wczoraj ubraliśmy wspólnie nasze pierwsze świąteczne drzewko - piękną jodłę. Świąteczny klimat zagościł u nas na dobre!


Wieczorem udekorowałam pierniczki, moje pierwsze pierniczki, które już od tygodnia kruszały w metalowej puszce. Świąteczny zapach miodu i przyprawy korzennej unosi się w całym mieszkaniu.



środa, 12 grudnia 2012

12.12.2012

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Czesław Miłosz, Ocalenie, 1945

czwartek, 6 grudnia 2012

Włoskie smaki

W bardzo mroźny Mikołajkowy wieczór wybraliśmy się z Panem S. do klimatycznej "Dziurki od klucza". Mój Małżonek jest fanem włoskiej kuchni, więc chciałam aby poznał to magiczne miejsce osobiście a nie tylko z moich opowieści. Bo przecież to właśnie w "Dziurce od klucza" można zjeść najlepszy maczaron w Warszawie!!!

Powiśle pod białą pierzynką a na Radnej 13 przywitał nas Mikołaj. Czy muszę pisać, że było pysznie?! Przecież to jasne jak Słońce!!! I tylko żal, że zabrakło czasu na deser...


wtorek, 13 listopada 2012

Mój rower

Byliśmy dziś na przedpremierowym pokazie filmu "Mój rower".

Dziadek, ojciec i syn, mieszkający w innych częściach Europy, spotykają się po latach, by odnaleźć zaginioną babcię. Zadanie będzie okazją do pokoleniowego pojednania.

Przedstawiona na ekranie historia doskonale ukazuje jak bardzo dzisiejszy świat zawęża więzi rodzinne, jak bardzo bliscy sobie ludzie oddalają się od siebie i jaką trudność sprawia im osiągnięcie tego "pokoleniowego pojednania". Trzy rożne światy, trzy różne światopoglądy, różne problemy, pragnienia, niby wszystko ich dzieli a jednak tak wiele wciąż łączy. Genialna muzyka sprawiła, że po skończonym seansie miałam czerwone oczy ze wzruszenia.

niedziela, 11 listopada 2012

Przez "Dziurkę od klucza"...

Na ulicy Radnej, pod szczęśliwą 13 mieści się urokliwa restauracja włoska "Dziurka od klucza".



Właścicielami restauracji jest młode małżeństwo Agnieszka i Stanisław Szpilowscy, a tak opisują swoje "królestwo włoskiego smaku":
Dziurka od klucza to miejsce stworzone z myślą o ludziach, którzy cenią smaczne jedzenie, spokój oraz nienadętą atmosferę. Lokal znajduje się w samym sercu warszawskiego Powiśla, w przedwojennej kamienicy, przy urokliwej ulicy Radnej. Powierzchnia 35m2 mieści kilka stolików. Kuchnia jest otwarta, dlatego kucharzy można podglądać jak przez dziurkę od klucza ;)
W karcie menu królują włoskie dania makaronowe. Zaletą „Dziurki…” są robione przez nas makarony, które kręcimy i formujemy tu na miejscu. Mamy kilka rodzajów past, a każda z nich jest przeznaczona do określonego sosu. Np. nasz czarny makaron barwiony sepią tzw. maczaron, podajemy z owocami morza, co niesamowicie podkręca ich smak
Nasze menu zmieniamy codziennie i przystosowujemy do pory roku - stawiamy na sezonowość. Naszych dostawców skrupulatnie selekcjonujemy, co daje pewność świeżości produktów.
Oprócz oferty makaronowej można u nas spróbować deserów domowe roboty (np. zawsze obecne tiramisu limoncello), napić się mocnej, prawdziwie włoskiej kawy i ugasić pragnienie oryginalnymi napojami. Każde danie robimy tak, jak dla siebie samych. Serdecznie zapraszamy wszystkich smakoszy włoskich smaków.


Ja zgłodniałam już od samego opisu tego miejsca ;) Restauracja wydała nam się idealnym miejscem na spotkanie w damskim gronie, gdyż niedzielny obiad to druga część prezentu dla Emilii. Przytulne, lawendowe wnętrze okazało się strzałem w 10!









Spotkanie bardzo udane, jedzenie pyszne, miejsce magiczne i na pewno zachęcające do powrotów.

poniedziałek, 29 października 2012

Skyfall

Byliście już na Skyfall?! Nigdy nie byłam fanką agenta 007, bez względu na to, który aktor wcielał się w jego rolę. Denerwowały mnie wszędobylskie gadżety, ciągłe wybuchy i nadludzka sprawność 007, w skrócie nigdy nie było to "moje kino". Powiem więcej, nie udało mi się obejrzeć żadnego filmu z tej serii w całości! Jednak wybraliśmy się na Skyfall. Zastawiałam się jak wytrzymam te 2,5 h w kinie, więc doszłam do wniosku, że tylko duży kubeł popcornu może uratować sytuację :) No i zaczęło się... film wciągnął mnie już od pierwszej minuty - bardzo dobre kino akcji!!! Minimum gadżetów, wszystko w odpowiednich ilościach. Film naprawdę godny polecenia, no i ten Craig... Muszę koniecznie obejrzeć pozostałe części serii z tym aktorem. Nie wiem kiedy minęły te 2,5 h i ku mojemu zaskoczeniu chciałam więcej!!! Polecam!!!



Gruzińskie Chaczapuri

W poprzednim poście wspomniałam o naszej krakowskiej wizycie w restauracji Gruzińskie Chaczapuri. Uważam jednak, że gruzińska kuchnia zasługuje na zdecydowanie więcej uwagi, stąd też osobny post.


Zacznę od tego, że bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć Gruzję i wiem, że byłaby to na pewno niezwykła podróż. Ten pomysł zrodził się w mojej głowie po przeczytaniu książki Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji". Autorzy doskonale przybliżyli czytelnikom klimat prawdziwej Gruzji - pełnej smaków, zapachów, wyjątkowej muzyki, iście bajkowych krajobrazów, niezwykłych i życzliwych ludzi, niezliczonych anegdot towarzyskich. "Gaumardżos" jest o radości życia i sztuce świętowania ale mnóstwo w niej gruzińskiej współczesności i historii, naznaczonej m.in.okrutną wojną na Kaukazie.

Wszystkim kochającym podróże, nawet te "palcem po mapie" polecam książkę "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji" - naprawdę świetnie się czyta!


Wróćmy jednak do Gruzińskiego Chaczapuri. To pierwsza restauracja gruzińska, którą odwiedziłam i na pewno nie ostatnia! Miejsce wyjątkowe, po pierwsze niezwykle klimatyczne i oryginalne wnętrze.




Po drugie można tam skosztować prawdziwych gruzińskich specjałów, m.in. chaczapuri - zapiekany placek z serem, lawasz - ormiański chleb, lula kababi - pyszne gruzińskie szaszłyki, chinkali - duże kołduny, wypełnione bulionem i mięsem oraz wiele, wiele innych pyszności.






Po trzecie gaumardżos czyli toast można wznieść wysokiej jakości winem importowanym wprost z Gruzji a wszyscy wiemy, że Gruzja słynie z produkcji wyśmienitych win.


Gruzińskie Chaczapuri to miejsce o wielu twarzach, tak niepowtarzalne jak niepowtarzalną jest gruzińska kuchnia. Naprawdę warto tu przyjść i skosztować chociaż części smakołyków!!!


niedziela, 28 października 2012

Nasz krakowski weekend

Próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz byłam w tym mieście, moja pamięć sięga do wycieczki w szkole podstawowej. Dawno. Bardzo dawno. Pan S. swego czasu bywał w Krakowie regularnie, przynajmniej raz w miesiącu, na tydzień lub dwa. Postanowiliśmy odwiedzić miasto Kraka. W podróż ruszyliśmy już w piątek.
Nasz krakowski weekend był bardzo udany!!! Kraków to naprawdę magiczne miejsce, o każdej porze roku!!! Wynajęliśmy apartament 900 m od Rynku Głównego i zaledwie 500 m od Wawelu. Serdecznie polecamy!!! Klimat starej krakowskiej kamienicy i nowoczesne, przestronne wnętrze!!! Czułam się tam jak w domu  :)


Tylko pogoda niestety nam nie dopisała. W piątek było całkiem znośnie, bez opadów. Długo spacerowaliśmy choć było zimno. Niestety wieczorem zaczął lać deszcz. W sobotę rano Kraków był w opłakanym stanie - wszędzie mokro i szaro. Sprawdziły się słowa piosenki "A w Krakowie na Brackiej pada deszcz..."


Niestety lało cały dzień, nie zraziło nas to jednak do spaceru w strugach deszczu. Kraków jest naprawdę magiczny.


Niską temperaturę odstraszaliśmy grzanym winem ;) Odwiedziliśmy cudowną kawiarnię, gdzie produkują czekoladowe pralinki, pychota!!! Muszę odwiedzić koniecznie to miejsce w Warszawie na Chmielnej, nazywa się Karmello. Na obiad wybraliśmy się do gruzińskiej restauracji Chaczapuri. To był naprawdę bardzo przyjemnie spędzony czas, a krakowskie widoki są miłe dla oka nawet oglądane spod parasola.