poniedziałek, 29 października 2012

Skyfall

Byliście już na Skyfall?! Nigdy nie byłam fanką agenta 007, bez względu na to, który aktor wcielał się w jego rolę. Denerwowały mnie wszędobylskie gadżety, ciągłe wybuchy i nadludzka sprawność 007, w skrócie nigdy nie było to "moje kino". Powiem więcej, nie udało mi się obejrzeć żadnego filmu z tej serii w całości! Jednak wybraliśmy się na Skyfall. Zastawiałam się jak wytrzymam te 2,5 h w kinie, więc doszłam do wniosku, że tylko duży kubeł popcornu może uratować sytuację :) No i zaczęło się... film wciągnął mnie już od pierwszej minuty - bardzo dobre kino akcji!!! Minimum gadżetów, wszystko w odpowiednich ilościach. Film naprawdę godny polecenia, no i ten Craig... Muszę koniecznie obejrzeć pozostałe części serii z tym aktorem. Nie wiem kiedy minęły te 2,5 h i ku mojemu zaskoczeniu chciałam więcej!!! Polecam!!!



Gruzińskie Chaczapuri

W poprzednim poście wspomniałam o naszej krakowskiej wizycie w restauracji Gruzińskie Chaczapuri. Uważam jednak, że gruzińska kuchnia zasługuje na zdecydowanie więcej uwagi, stąd też osobny post.


Zacznę od tego, że bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć Gruzję i wiem, że byłaby to na pewno niezwykła podróż. Ten pomysł zrodził się w mojej głowie po przeczytaniu książki Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji". Autorzy doskonale przybliżyli czytelnikom klimat prawdziwej Gruzji - pełnej smaków, zapachów, wyjątkowej muzyki, iście bajkowych krajobrazów, niezwykłych i życzliwych ludzi, niezliczonych anegdot towarzyskich. "Gaumardżos" jest o radości życia i sztuce świętowania ale mnóstwo w niej gruzińskiej współczesności i historii, naznaczonej m.in.okrutną wojną na Kaukazie.

Wszystkim kochającym podróże, nawet te "palcem po mapie" polecam książkę "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji" - naprawdę świetnie się czyta!


Wróćmy jednak do Gruzińskiego Chaczapuri. To pierwsza restauracja gruzińska, którą odwiedziłam i na pewno nie ostatnia! Miejsce wyjątkowe, po pierwsze niezwykle klimatyczne i oryginalne wnętrze.




Po drugie można tam skosztować prawdziwych gruzińskich specjałów, m.in. chaczapuri - zapiekany placek z serem, lawasz - ormiański chleb, lula kababi - pyszne gruzińskie szaszłyki, chinkali - duże kołduny, wypełnione bulionem i mięsem oraz wiele, wiele innych pyszności.






Po trzecie gaumardżos czyli toast można wznieść wysokiej jakości winem importowanym wprost z Gruzji a wszyscy wiemy, że Gruzja słynie z produkcji wyśmienitych win.


Gruzińskie Chaczapuri to miejsce o wielu twarzach, tak niepowtarzalne jak niepowtarzalną jest gruzińska kuchnia. Naprawdę warto tu przyjść i skosztować chociaż części smakołyków!!!


niedziela, 28 października 2012

Nasz krakowski weekend

Próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz byłam w tym mieście, moja pamięć sięga do wycieczki w szkole podstawowej. Dawno. Bardzo dawno. Pan S. swego czasu bywał w Krakowie regularnie, przynajmniej raz w miesiącu, na tydzień lub dwa. Postanowiliśmy odwiedzić miasto Kraka. W podróż ruszyliśmy już w piątek.
Nasz krakowski weekend był bardzo udany!!! Kraków to naprawdę magiczne miejsce, o każdej porze roku!!! Wynajęliśmy apartament 900 m od Rynku Głównego i zaledwie 500 m od Wawelu. Serdecznie polecamy!!! Klimat starej krakowskiej kamienicy i nowoczesne, przestronne wnętrze!!! Czułam się tam jak w domu  :)


Tylko pogoda niestety nam nie dopisała. W piątek było całkiem znośnie, bez opadów. Długo spacerowaliśmy choć było zimno. Niestety wieczorem zaczął lać deszcz. W sobotę rano Kraków był w opłakanym stanie - wszędzie mokro i szaro. Sprawdziły się słowa piosenki "A w Krakowie na Brackiej pada deszcz..."


Niestety lało cały dzień, nie zraziło nas to jednak do spaceru w strugach deszczu. Kraków jest naprawdę magiczny.


Niską temperaturę odstraszaliśmy grzanym winem ;) Odwiedziliśmy cudowną kawiarnię, gdzie produkują czekoladowe pralinki, pychota!!! Muszę odwiedzić koniecznie to miejsce w Warszawie na Chmielnej, nazywa się Karmello. Na obiad wybraliśmy się do gruzińskiej restauracji Chaczapuri. To był naprawdę bardzo przyjemnie spędzony czas, a krakowskie widoki są miłe dla oka nawet oglądane spod parasola.


wtorek, 23 października 2012

"Włóż małą czarną i...

... gdzieś wyrwiemy się!" Typowy babski wieczór. Niezawodna "mała czarna". Świetne towarzystwo. Impreza Fashion Magazine. W skrócie: przepis na udany wieczór.


środa, 17 października 2012

Restauracja Moonsfera

Choć wielu chętnie postawiłoby stopę na księżycu, to rok spędzony w podróży skutecznie zniechęca do kosmicznych eskapad. Szybko znajdziesz się między gwiazdami – i to bez przywdziewania niewyjściowego skafandra. Wystarczy, że wybierzesz się do Restauracji Moonsfera na szczycie Centrum Olimpijskiego, gdzie niebo jest na wyciągniecie ręki.
Z widokiem na miasto
Restauracja Moonsfera to ekskluzywne miejsce zlokalizowane na szczycie Centrum Olimpijskiego. Ta wyjątkowa lokalizacja umożliwia gościom podziwianie niesamowitego widoku – rozległej panoramy Warszawy i Wisły. Wnętrze zostało zaprojektowane z dbałością o najmniejsze detale, zapewniając gościom maksimum przestrzeni przy jednoczesnej atmosferze wykwintnej elegancji i intymności.
Jedyne takie miejsce
Wyjątkowość restauracji doceniają również znane i lubiane gwiazdy show-biznesu – warto wspomnieć chociażby o hollywoodzkim aktorze Brusie Willisie, uczestnikach i jury programu „Gwiazdy Tańczą na Lodzie” czy wyśmienitym szefie kuchni Robercie Sowie. Prestiż restauracji potwierdzają także liczne nagrody, w tym m.in. Hermes 2010 w kategorii „Najlepsza restauracja ogólnopolska”, przyznawany przez „Poradnik Restauratora”.
Kuchnia ze smakiem
„Księżycowe” dania inspirowane są smakami i aromatami z całego świata, a ich wyjątkowość opiera się na oryginalnym połączeniu różnych smaków, np. łososia z sosem z wiśni i imbiru czy kremu z selera z chrzanem i pomarańczami. 

Postanowiliśmy sprawdzić czy dania serwowane w Restauracji Moonsfera zapewnią naszym podniebieniom niebiańskie doznania smakowe. Skosztowaliśmy 6 dań z bogatego menu:

1. Klasyczne carpaccio z łososia ubrane sałatką z rzepy i ogórka, z sosem z wiśni i imbiru oraz balsamicznymi kurkami



2. Smażona w czosnku grasica z listkami młodego szpinaku i grzanką aromatyzowaną oliwą truflową



3. Aromatyczne wytchnienie – domowy sorbet z żubrówki i limonki

4. Aksamitny krem z selera aromatyzowany chrzanem, ubrany sałatką z pomarańczy i grillowanego kurczaka, muśnięty ziołową oliwą


5. Smażony w tempurze turbot na kokosowym risotto pod listkami pak-choy, z pieczoną brzoskwinią i pikantnymi krewetkami w kremowym sosie curry


6. Pływające na waniliowym jogurcie bezowe wyspy z sosem malinowym i sezonowymi owocami oraz lodami gianduja


Było naprawdę pysznie. Ciekawe i oryginalne połączenia smaków. Niezwykła estetyka serwowanych dań. Wszystkim serdecznie polecamy Restaurację Moonsfera.