środa, 29 sierpnia 2012

Wyspa Nissyros

"Ledwie 1,5 h rejsu dzieli nas od innego świata – lądu, który według mitologii miał przygnieść jednego z gigantów. Jego odwieczna drzemka, pochrapywanie i ciągłe zmaganie z ciężarem sprawia, iż wyprawa na Nissyros będzie pełną wrażeń przygodą. Spaceruj po największym hydrotermalnym kraterze świata! Poczuj jego gorąco pod stopami i opary siarki wydobywające się z jego wnętrza! Zobacz prawdziwą potęgę natury! Przyjrzyj się jej dzikiemu pięknu i intensywnym kolorom – czarnym skałom i białym domom nielicznych mieszkańców. Księżycowy krajobraz urozmaicony będzie spacerem pośród urokliwych wąskich uliczek stolicy – miasteczka Mandraki. Jego domostwa, wciśnięte w zbocza żywo przypominają te z wyjątkowego Santorini."

W kierunku wyspy Nissyros ruszyliśmy z portu w Kardamenie.



Podczas 1,5 h rejsu podziwialiśmy niezwykły odcień morza -  intensywny granat. Promienie słońca odbijały się w tafli wody tworząc niezwykły efekt wizualny. Słońce ogrzewało nam twarze a wiatr rozwiewał włosy. O godzinie 5 rano na morzu było 8 w skali Beauforta. Cudowny rejs!


Na morskiej drodze mijaliśmy dwie niewielkie wyspy, na których wydobywany jest pumeks i obsydian. Obsydian wykorzystywany jest głównie do produkcji rakiet kosmicznych. Amerykanie płacą Grekom grube miliony za ten surowiec.


Dobiliśmy do brzegu. Wyspę Nissyros - zwaną potocznie "wrotami piekieł" mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Ta niewielka wyspa, bo licząca zaledwie 40 km2, przechodziła z rąk do rąk, była pod okupacją wenecką, turecką i włoską, by ostatecznie zjednoczyć się z Grecją w 1948 r. W czasach antycznych słynęła z łaźni termalnych. Stolicą wyspy jest Mandraki. Posiada mały port, uroczy ryneczek i malownicze uliczki, przy których stoją charakterystyczne białe domy z niebieskimi balkonami. Widoki jak na Santorini!




















































Drodzy Państwo oto Stefanos - największy na świecie aktywny krater hydrotermalny!





Zdecydowaliśmy się zejść w głąb aktywnego krateru choć zapach siarki unoszący się w powietrzu drażnił nozdrza i czuliśmy wciąż gorąco pod stopami. Jednak nie żałuję, ponieważ widok był jedyny w swoim rodzaju. Para wydobywająca się na powierzchnię ma temperaturę 400C, więc trzeba uważać gdzie stawia się kolejne kroki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz